Nieomal półtora roku temu pisałam o
innych w
Klanie. O Maćku i Martynce, ich uczuciu i zmaganiu otoczenia z ich upośledzeniem. Nazwałam
Klan przestrzenią przyjazną wykluczonym, nie tylko ze względu na opowiadanie o nich jako o pozytywnych bohaterach, ale przede wszystkim za wplecenie ich w narrację.
To dziś kilka słów weryfikujących ostatnie poczynania Klanowych twórców.
W zasadzie niewiele się zmieniło. Popkulturowo wykluczeni starsi ludzie nadal mają swoje miejsce na ekranie (problemy małżeńskie cioci Stasi i Jeremiasza), tracąca rozum na punkcie małego psa Pani Surmacz staje się niemal główną bohaterką a drugi plan tworzą zauroczenia samotnych ojców czy pracowników domów pogrzebowych.
Moją szczególną uwagę przykuł jednak ostatnio kontrast reakcji na dwóch najbardziej „innych” bohaterów. Mam na myśli oczywiście premierę spektaklu teatralnego, w którym Maciek gra główną rolę oraz nieudane plany wyjazdowe Norberta – byłego chłopaka Oli.
Na premierę spektaklu Maćka przychodzi cała rodzina. Lubiczowie, Chojniccy, pan Arkadiusz (mimo wyraźnych problemów kadriologicznych tego dnia), Ola z nowym chłopakiem a nawet prasa. Ba! Następnego dnia, spektakl ma nawet wydrukowaną recenzję z lokalnej gazecie. Świat Maćka został już w pełni wpleciony w normatywną rzeczywistość. Ma akceptację, poparcie rodziny, sympatię i pomoc, jednym słowem wszelką moc, jaka tylko może być w życiu potrzebna.

Z drugiej strony ogladąmy wątek zmagającego się ze schizofrenią Norberta. Opowieść o związku zdrowej (Oli) ze schizofrenikiem ewoluowała w historię zatrutej emocjonalnie młodej kobiety z psychopatycznie ogarniętym obsesją na jej punkcie mężczyzną. Wątek dość topornie prowadzono od samego początku – zaczęło się od nielogicznej, pełnej akceptacji ze strony Krystyny Lubicz, przez podcinanie kabli w samochodzie znajomego Oli, aż do próby samobójstwa Norberta. No i teraz mamy – rozstanie, wielki strach Oli o własne bezpieczeństwo i nawet więcej –
donos na byłego chłopaka u jego pracodawcy. Dla dobra Norberta oczywiście.
Schizofrenik zostaje więc przez dziewczynę nie tylko opuszczony, ale traci również możliwość rozwoju i wyjazdu. Jego miejsce jest tu. W bezpiecznych granicach pokoju terapeuty. Może szpitala.
I te dwa obrazy – Maćka – noszącego ślady choroby na twarzy – i niezauważalnie niemal chorego na schizofrenię Norberta dają dość dużo do myślenia. Dlaczego jeden dostaje pełnię zrozumienia i pomocy, a drugiego bohatera kreuje się nie tylko na uciążliwie chorego, ale i agresywnego i pełnego obsesji psychopatę.
Schizofrenia, lub raczej to co na niej budują autorzy, Norberta staje się coraz silniejszą przyczyną niechęci do niego. Twórcy upewniają widza, że osobom chorym ufać nie można, wiązać się z nimi nie należy, a i z zatrudnianiem powinno się uważać, bo nie wiadomo, kiedy nastąpi pogorszenie stanu zdrowia. Nie oczekiwałam od wspomnianej telenoweli wyjątkowej wrażliwości i finezji, ale trwające obecnie wulgaryzowanie choroby-psychicznej-której-nie-widać jest dość zaskakujące, a przede wszystkim sprzeczne z edukacyjną i dydaktyczną linią serialu.
Maciek i jego zmienione upośledzeniem rysy twarzy daje innym szansę na oswojenie się z chorobą, trudno przecież odmówić wsparcia tak otwarcie go potrzebującemu. Akceptując Maćka dostajemy zwrotne potwierdzenie własnej wspaniałości i tolerancji – “widać”, że potrzebuje więcej uwagi, ci, którzy ją dają zostaną dostrzeżeni przez innych. Norbert wygląda „tak samo jak normalni ludzie”. Na wszelki wypadek trzymajmy go więc pod kluczem, aby nie wmieszał się w tłum i broń boże nie pomyślał, że może jednak normalnie żyć.
 |
Rafał, Ola, Norbert |